Bardzo ciekawy artykuł z The New York Times Sunday Review, opublikowany 19 stycznia 2013 roku, wyjaśnia jakie skutki może mieć kontakt z substancjami powszechnie stosowanymi w kosmetykach.
Zdj: Retha R. Newbold
Co interesuje większość osób współczesnego świata to pytanie dlaczego ludzie stają się coraz grubsi. Może te myszy będą wskazówką. Genetycznie są takie same, wychowane w tym samym laboratorium i karmione tym samym jedzeniem, mają taką samą ilość ćwiczeń. Jednak jedna jest smukła, druga – jakby bardziej Amerykańska.
Jedyna pomiędzy nimi różnica jest taka, że ta na górze narażona została po narodzeniu na kontakt z maleńką cząstką substancji zaburzającej działanie układu hormonalnego. To krótkotrwałe narażenie na substancję zaprogramowało mysz do tycia, i chociaż później nie było wyraźnych różnic w spożyciu kalorycznym obu myszy, „pełniejsza” kontynuowała tycie pomimo tego, że kontakt ze szkodliwą substancją zniknął.
Eksperyment jest jednym z coraz częściej pojawiających się badań, które wskazują, że jednym z czynników wpływających na epidemię otyłości (obok słodyczy, napojów gazowanych i telewizji) mogą być substancje zaburzające pracę układu hormonalnego. Nikt nie kontroluje stosowania tych substancji – znajdują się w jedzeniu, meblach, paragonach czy szamponach – mnóstwo nowych badań sugeruje, że mogą one prowadzić do powstawania i tworzenia bardziej pojemnych komórek tłuszczowych.
Otyłość to największy problem naszych czasów, częściowo odpowiedzialny za coraz większe koszty opieki zdrowotnej. Jednak lobby chemiczne, podobnie jak wcześniej lobby nikotynowe, hamuje i stara się blokować badania. Amerykanie wierzą, że większe zagrożenie życia niosą Talibowie w Afganistanie niż nieuregulowane użycie substancji chemicznych w przedmiotach codziennego użytku.
Substancje zaburzające układ hormonalny to taka grupa substancji udająca pracę układu hormonalnego i tym samym wprowadzająca organizm w błąd. Wcześniej zajmowano się nimi z powodu ich związku z rakiem i prowadzeniem do deformacji organów rozrodczych. Te obawy nie ustają, jednak najnowsze obszary badań skupiają się na ich wpływie zatrzymywania tłuszczu w organizmie.
Bruce Blumberg, biolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine nazwał je „genami otyłości” już w 2006 roku. Początkowo koncept ten był bardzo kontrowersyjny, nawet wśród badaczy otyłości, jednak rosnąca liczba badań potwierdziła i zidentyfikowała około 20 substancji wpływających na zwiększenie zdolności tycia.
Rolę tych substancji potwierdzono przez Narodowy Instytut Zdrowia w USA, który stał się głównym fundatorem badań nad substancjami zaburzającymi pracę układu hormonalnego oraz nas ich wpływem na otyłość i cukrzycę.
Wśród tych substancji znalazły się takie znajdujące się w plastiku, żywności w puszkach, środkach chemicznych stosowanych w żywności czy paliwie. Jedno z badań przeprowadzonych jesienią pokazało, że triflumizol, środek przeciwgrzybiczy używany do opryskiwania żywności, na przykład warzyw liściastych, wywołuje otyłość wśród myszy.
W tym miesiącu okazało się, że substancje zaburzające pracę układu hormonalnego dodawane do plastiku PVC sprawiają, że myszy są otyłe i mają problemy z wątrobą – a ich działanie ma wpływ na kolejne pokolenia potomków tych myszy.
Jeszcze jedno badanie pokazuje, że kobiety z resztkami pestycydów we krwi rodziły dzieci, które miały większe prawdopodobieństwo otyłości w wieku 14 miesięcy.
To wspólny mianownik wszystkich tych badań: najważniejszym okresem narażenia na kontakt z chemikaliami jest okres prenatalny oraz dzieciństwo. Nie wiadomo czy substancje wywołujące otyłość będą wpływały w taki sam sposób na nadwagę dorosłych, kobiet w ciąży (chociaż powoli i to zostaje udowadniane), największy wpływ widoczny jest na płód i dzieci przed okresem dojrzewania.
Magazyn „Scientific American” ostatnio przeprowadził sondaż, w którym pytał czy lekarze ostrzegali ciężarne przed niektórymi substancjami chemicznymi. Tylko 19% lekarzy ostrzegało kobiety przed pestycydami, tylko 8% przed BPA (zaburzający układ hormonalny składnik znajdujący się plastiku), a jedynie 5% ostrzegało przed ftalanami (substancje znajdujące się w kosmetykach i szamponach). Dr Blumberg, pionier w tej dziedzinie, twierdzi, że mocno namawia osoby – zwłaszcza kobiety w ciąży i rodziców małych dzieci – na przerzucenie się na zdrową dietę organiczną i jak największe zredukowanie narażenia na kontakt z substancjami wpływającymi na układ hormonalny. Sugeruje, by unikać plastiku do przechowywania żywności czy wody.
Badania te pokazują, że substancje te mogą być nikotyną dzisiejszych czasów. W końcu, jak która mysz chcielibyście wyglądać?
Link do artykułu: http://www.nytimes.com/2013/01/20/opinion/sunday/kristof-warnings-from-a-flabby-mouse.html?_r=1&